W ten szary, chłodny styczniowy dzień, kilka smakowitych dowcipów… o farmacji oczywiście. W końcu każdy wie, że śmiech to zdrowie
– Ma pan jakiś dobry środek na porost włosów?
– Mam.
– Naprawdę dobry?
– Proszę Pana, rewelacyjny! Widzi Pan wąsacza przy tamtej kasie? To moja żona, próbowała tubkę odkręcić zębami.
Przychodzi małe dziecko do apteki i się pyta:
– Czy to pani sprzedaje tran??!
– Tak, to ja.
– To ja już Pani nie lubię!
Pewna blondynka kupiła sobie w aptece podpaski. Chwilę po wyjściu zauważyła jednak, że opakowanie jest podobne lecz rodzaj nie zgadza się z tymi, które zawsze stosuje. Wraca do apteki i pyta…
– Czy może mi pan wymienić?
Młody farmaceuta, zaczerwieniony po uszy odpowiada:
– Pani wybaczy ale nigdy tego jeszcze nie robiłem!
Do apteki wpada blady, drżący chłopiec:
– Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?
– A co cię boli chłopcze?
– Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.
– Pani mi da takie prezerwatywy, żebym miał pewność.
– To znaczy jakie?
– To znaczy takie, żebym za rok tu nie przychodził do pani po pampersy.